Niedzielne spotkanie drużyny "Herren" miało sporo w sobie. Przed rozpoczęciem szóstej kolejki scenariusz wyglądał tak, że Olympia, jako drużyna na ostatnim miejscu w tabeli rozegra niedzielny mecz z liderem rozgrywek. Już w sobotę sytuacja całkowicie się zmieniła, bowiem po wygranej z Welt Verein na krzesełku lidera zasiadł zespół N.K. Bugojno, który jeszcze przed tygodniem bardzo szczęśliwie wygrał z Olympią 4:3. Wiec jako ostatnia drużyna mieliśmy jechać do wicelidera. Ten scenariusz przed niedzielnym meczem także się zmienił, bowiem wcześniej Wydział Gier berlińskiego Związku Piłki Nożnej (BFV) zweryfikował wynik naszego meczu z FC Internationale z przed dwóch tygodni, który Olympia przegrała na boisku 0:3. Okazało się jednak, że drużyna połączona z SG Akazie ma problemy z dokumentami nie jednego, a kilku graczy. Tym samym w meczu z naszą drużyną i wcześniejszych spotkaniach wystąpiło kilku nieuprawnionych do gry zawodników. Weryfikacja walkowerem 6:0 na korzyść Olympii zagwarantowała nam pierwszy komplet punktów i skok w tabeli z ostatniego na ósme miejsce.
Mecze z drużyną SFC wspominamy raczej pozytywnie. Już ostatnia styczka obu drużyn na „Kurt-Ritter-Sportplatz” zakończyła się wygraną naszego zespołu 3:1. Tym razem nikt nie wychodził z założenia, że w niedzielę będzie podobnie łatwo.
DO MECZU:
Ku zdziwieniu zgromadzonych przy boisku kibiców, mecz rozpoczął się od totalnej nawałnicy naszego zespołu. Pierwszy kwadrans spotkania należał bez żadnego drugiego zdania do drużyny gości. Olympia już na samym początku chciała najwidoczniej ustalić wynik spotkania. Gospodarze nie potrafili przejść przez linię środkową, a ze strony Olympii szedł atak po ataku. Niestety dobrze w tej części spotkania dysponowany bramkarz SFC nie pozwolił na wykończenie dogodnych sytuacji przez naszą ofensywę. Zgromadzeni przy słoneczku kibice zaczynali powoli spekulować o wysokości wygranej naszego zespołu. Taki bowiem obraz oddał pierwszy kwadrans pierwszej odsłony.
Jak już wspominaliśmy wcześniej, podczas niedzielnego meczu sporo się działo. Najbardziej w oko wpadła bardzo brutalna gra gospodarzy. Dowodem tego była sytuacja z dwunastej minuty spotkania. Wracający do piłki przy lewej linii bocznej Marcin Duda bez żadnego powodu został brutalnie faulowany i wylatując z boiska mocno uderzył w metalowe obudowanie ławki rezerwrowych gospodarzy. W normalnych warunkach akcja taka kończy się ciemno czerwoną kartką, jednak arbiter spotkania wstępnie nie pokazywał żadnej kartki. Odpowiednio nie musiał długo czekać na reakcję ze strony naszych zawodników i licznie zgromadzonych kibiców. Doszło do przepychanek i bardzo ostrych słów w kierunku zawodników SFC, a akcja zakończyła się ostatecznie na żółtym kartoniku dla zawodnika, przez którego Duda został przewieziony do szpitala. Piłka, piłką, ale takie niepotrzebne akcje to szczyt głupoty – skromnie powiedziane.
Dla uspokojenia naszych kibiców, Marcin pod koniec spotkania wrócił „poszyty” ze szpitala na boisko i w miarę czuje się dobrze.
Pecha w niedzielnym spotkaniu mieliśmy mieć niestety więcej. Już w siedemnastej minucie kolejny cios dla naszego zespołu. Bez wpływu rywala kontuzji doznał nasz bramkarz – Sławek Schymanski. Majdan naderwał mięsień uda i tym samym jako kolejny zawodnik musiał opuścić boisko. Tak ładnie zapowiadający się mecz zmusił nowego szkoleniowca Olympii – Krzyśka Stadnickiego, do wczesnych zmian. Za Harrego na boisku pojawił się Patryk Koszela, a za Schymanskiego – Dariusz Kencler. Zostało jednak pytanie, kto zastąpi Majdana w bramce Olympii ? Po krótkiej naradzie wybór padł na naszego etatowego pomocnika - Damiana Merka.
Od tego momentu płynna do tej pory gra Olympii lekko się posypała, co nie daje wiele do zdziwienia. Nasz zespół dochodził nadal do dogodnych sytuacji podbramkowych, ale i rywal powoli odkrywał receptę na przebicie naszej defensywy. Tak stało się w 31 minucie, kiedy to po naszej akcji gospodarzom udało się przeprowadzić kontraatak i z niczego zdobyć prowadzenie. Nie załamało to jednak naszej drużyny. Zmotywowana po wcześniejszych zajściach i zachowaniu zawodników SFC, nadal grała swoją piłkę i już pięć minut później zdobywa bramkę na 1:1. Paweł Kasiak, który po zejściu naszego bramkarza przejął opaskę kapitana, z lewej strony boiska wykonuje rzut wolny. Przy próbie dośrodkowania w polu karnym obrońca SFC kładzie na murawę Roja i sędzia bez wahania pokazuje na wapno. Do piłki podchodzi ponownie Kasiak i bez żadnego problemu posyła futbolówkę w lewe okienko.
Po przerwie Olympia jeszcze mocniej naciska na gospodarzy. Po kolejnych gorących sytuacjach ze strony kibiców i zawodników obu drużyn dominującą drużyną na boisku jest nadal zespół naszych najmłodszych. W pewnym momencie kolejna chwila strachu po stronie Olympii, bowiem na murawie leży nasz „drugi” bramkarz – Damian Merk. Na szczęście po krótkiej przerwie wraca ponownie do gry.
W 65 minucie ładna akcja lewą stroną boiska. Do końcowej linii przebija się Sebastian Fac, który ma już na oku Michała Kapuscinskiego. Ten jednak nie musi wkraczać do akcji, bowiem „nieudana” wrzutka Faca kończy się bramką dla naszego zespołu.
Olympia gra, SFC strzela. W 73 minucie gospodarze strzelając nam bramkę wracają do gry, ale sześć minut później kładziemy dotychczasowego lidera ostatecznie na łopatki. Rzut wolny na połowie boiska, do piłki podchodzi Dawid i … kompromituje całkowicie drużynę gospodarzy, a w szczególności bramkarza gospodarzy, uderzając bez niczego na bramkę i ustalając końcowy wynik na 3:2 dla naszej drużyny.
Chłopaki, kawał dobrej roboty. Kara za brutalną grę. Dziękujemy wam wszystkim, a kontuzjowanym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Do zobaczenia w nadchodzący piątek na naszym boisku z drużyną Welt Verein.
SFC FRIEDRICHSHAIN – OLYMPIA BERLIN 2:3 (1:1)