W miniony piątek drużyna Herren rozegrała drugi mecz ligowy z rosyjską drużyną CSV Neue Generation. Po ostatnich potyczkach ligowych kibice spodziewali się w miarę ciepłej atmosfery, jednak początkowo zostali oni rozczarowani. Mecz odbył się niemal w angielskiej pogodzie przy delikatnej mżawce. Znając historię spotkań obu drużyn, oba zespoły podeszły do piątkowego spotkania bardzo ambitnie. Już na samym początku mogliśmy objąć prowadzenie, jednak ładnego zagrania Pawła Kasiaka za kołnierz obrońców nie potrafił wykorzystać Damian Merk. Gra toczyła się w bardzo wysokim tempie i już w 12 minucie goście, wykorzystując jedyny błąd naszego bramkarza w tym spotkaniu, wyszli na prowadzenie. Sławek Schymanski stojąc za daleko od swojej bramki został przelobowany przez pomocnika CSV. Była to jedyna wpadka „Majdana” w tym meczu, który z biegiem czasu udowodnił swoje umiejętności wyrywając kilkakrotnie czystych „setek” spod nóg rosyjskiej drużynie. Będąc już przy udanych występach, warto wspomnieć, że bardzo dobry i udany debiut w koszulce Olympii zaliczył Patryk Koszela. Były zawodnik A-klasowego Spartana Grudynia Wielka (w tym przeciętnym klubie niedoceniony) wystąpił wstępnie na lewej pomocy, aby później wzmocnić prawą obronę, co było bez wątpienia dobrym ruchem trenera Pawła Golebiewskiego.
Nasz zespół starał się szybko odpowiedzieć na stratę bramki i już kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego perfekcyjny strzał Michała Kapuscinskiego z linii bramkowej wyłowił w ostatniej chwili bramkarz gości, który podobnie jak Schymanski, był tego dnia w dobrej dyspozycji. Rosyjski zespół starał się odgryzał się szybkimi kontraatakami i długimi piłkami za kołnierz naszych obrońców, lecz jak wspominaliśmy, na „Majdana” nie było dziś mocnych. Pod koniec pierwszej połowy najlepszą okazję na zdobycie bramki na wyrównanie wyniku miał Marcin Duda, którego idealne uderzenie w długi róg wybronił fantastyczną paradą bramkarz CSV.
Atmosfera była po pierwszej połowie nadal spokojna, lecz w drugiej odsłonie miało być inaczej.
Nasz zespół wyszedł z szatni bardzo naładowany i podbudowany. Już w 47 minucie podanie Michała Kapuscinskiego na ładną bramkę z 20 metra zamienił Dawid. Druga połowa nie różniła się wiele od pierwszej. Obie drużyny przeprowadzały szybkie kontry, które w przypadku Olympii były zdecydowanie groźniejsze. Widząc przewagę i masę szans na zdobycie bramki Olympii, zawodnikom gości puszczały powoli nerwy. Zaczęli pokazywać swoją prawdziwą twarz, z której wcześniej słynęli.
Bardzo wielkiego pecha na zdobycie prowadzenia miał Paweł Kasiak. Nasz rozgrywający w 62 minucie oddał piękny strzał z 25 metrów, który załomotał w poprzeczkę. Nasz zespół praktycznie od tej pory siedział na rywalu. Wcześniej do gry dołączyli Łukasz Bocian i Sławek Noworolski. Ten drugi już po wejściu nie zaliczył dwóch setek, co było zasługą świetnych interwencji bramkarza gości. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania nasz zespół w końcu zdobywa upragnione prowadzenie. Strzał z 20 metrów na bramkę oddał Patryk Koszela, nasz snajper Michał Kapuscinski „wyczuł” błyskawicznie sytuację, nastawił głowę i tym samym zmylił bramkarza CSV, który po taz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. Olympia rzuciła wszystko na jedną kartę i postanowiła kompletnie najechać na bramkę rywala. Stwarzaliśmy sobie sytuacje w minutowym takcie, jednak jak każdemu wiadomo, niewykorzystane sytuacje kiedyś muszą się zemścić. Złe ustawienie naszego bramkarza, strzał napastnika CSV po krótkim rogu i mamy w 88 minucie wynik 2:2. Podsumowując bardzo szybki mecz, w którym nikt nie oddawał wolnego pola bez walki nie było wyraźnej przewagi jednego z zespołów i podział punktów jak najbardziej sprawiedliwy.