GOŁA JEDENASTKA, BRAK BRAMKARZA I WIELKA NIESPODZIANKA.

GOŁA JEDENASTKA, BRAK BRAMKARZA I WIELKA NIESPODZIANKA.

Do dużej niespodzianki doszło w piątkowy wieczór w meczu pomiędzy drużynami Olympii i Fortschritt Friedrichshain. Nasz zespół w ramach rozgrywek rundy jesiennej pokonał rywala 5:3 i także przed piątkowym spotkaniem nikt raczej nie spodziewał się, że to właśnie rywal wywiezie komplet punktów z obiektu na Askanierring. Niestety już przed samym meczem nasza drużyna miała ogromny problem z kompletowaniem "jedenastki". Plaga kontuzji nie pozwala w tej chwili na wielkie eksperymenty.

Największym ciosem dla naszego zespołu był jednak brak bramkarza w kadrze na mecz, po tym, jak w ostatnim meczu ligowym czerwoną kartkę otrzymał jeden z filarów drużyny - Sławek Schymanski. Tak więc na bramce pojawił się w końcu Sylwester Bukowski, który jest nominalnym pomocnikiem. Trudna sytuacja, jednak mimo gołej jedenastki chcieliśmy rozegrać pod nieobecność trenera jak najlepsze spotkanie. Początek meczu nie wyglądał najgorzej. Nasz zespół trzymał rywala daleko od bramki Bukowskiego i sam jednocześnie doprowadzał do groźnych sytuacji pod bramką gości. W 21 minucie spotkania atak lewą stroną boiska naszej drużyny, ładne dośrodkowanie na piąty metr i głową piłkę w siatce Friedrichshain umieszcza Michał Kapuscinski. Radość Olympii nie trwała długo, bowiem kilka minut później widząc daleko od bramki stojącego Bukowskiego strzał z 18 metrów oddaje Björn Karaus i piłka wpada naszemu bramkarzowi za kołnierz. W 27 minucie szansę na ponowne prowadzenie otrzymuje Paweł Kasiak, jednak strzał z wapna przelatuje nad poprzeczką. Po bramce Björna Karausa Fortschritt wychodzi na prowadzenie 2:1 i z tym wynikiem rzegnamy się do szatni. Druga połowa należy kompletnie do Olympii. Goście dosłownie dwa razy w ciągu 45 minut mieli okazję podejść pod pole karne Olympii. Niestety obie sytuacje zakończyly się bramkami dla rywala. Pierwszą, czyli trzecią w tym spotkaniu zaliczył Björn Karaus, a trzy minuty przed końcowym gwizdkiem wynik na 1:4 ustalił z rzutu karnego Matthias Laubstein. Okazji na trzy punkty mimo złatanego składu mieliśmy sporo. Dosłownie ośmiokrotnie gości przed utratą bramki ratowało aluminium lub dobrze dysponowany Michèl Ammermüller w bramce gości. W drugiej połowie siedzieliśmy na rywalu i nie oddalaliśmy się od bramki rywala, ale cóż, goście sprawili wielką niespodziankę, nam zabrakło składu i co najważniejsze .... bramkarza.

OLYMPIA (Herren) - FORTSCHRITT FRIEDRICHSHAIN 1:4 (1:2)

BRAMKI: 1:0 Michał Kapuscinski (11.), 1:1 Björn Karaus (22.), 1:2 Björn Karaus (25.), 1:3 Björn Karaus (50.), 1:4 Matthias Laubstein (87.-k)

KARTKI: Martin Scholtyssek - Björn Karaus

OLYMPIA: Sylwester Bukowski - Jarosław Kupczyk, Sebastian Fac, Martin Scholtyssek, Marcin Duda - Artur Markiewicz, Paweł Kasiak, Łukasz Pięciorek, Damian Merk - Michał Kapuscinski, Łukasz Bocian

FORTSCHRITT: Michèl Ammermüller - Mario Sroka, Renè Lembke, Marc Gropius, Marco Graul - Patrick Niedel ( 72. Martin Marx), Matthias Müller, Thomas Pappritz, Matthias Laubstein - Björn Karaus, Tobias Hacker

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości